poniedziałek, 20 stycznia 2014

"Mój przyjaciel słoń."

 Muszę się przyznać, że mam słabość do wszelkich staroci, w tym także książek. Ostatnio odnalazłam krótki otwór Wojciecha Żukrowskiego "Mój przyjaciel słoń".


 Akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej, w wietnamskiej wiosce, którą rządzi Funk Fan Bao, jego były pola ryżowe, plantacje kakao i ananasów, a także stada. Pracujący tam ludzie, między innymi członkowie rodziny chłopca Hoanga Kao Wana - Wędrującego Obłoka, muszą oddawać mu większą część ryżu, który jest dla nich jedynym pożywieniem. Matka głównego bohatera to niezwykle silna kobieta ponad wszystko kochająca swą rodzinę, natomiast ojciec chłopca to człowiek, który niczego i nikogo się nie boi. W skład rodziny wchodzi też słoń nazwany Mocny Pan, który kocha swoich opiekunów i również przez nich jest kochany, jednak najlepiej czuje się w towarzystwie Wędrującego Obłoka - tworzą niezwykle zgraną parę. Słoń wykorzystywany jest do przenoszenia bel drewna - nie jest męczony. Podczas tej pracy pokazuje jak mądrym jest stworzeniem, chodzi tu o minimalne wykorzystywanie swej siły i wykorzystanie pewnego schematu, który pozwala na szybsze i łatwiejsze przekładanie bel.
 Wioskę często odwiedzają Francuzi i są goszczeni w domu pana Bao, który zmusza ludność do większej pracy i nakazuje im, aby oddawali mu więcej ryżu. Po pewnym czasie, Francuzi nagle opuszczają osadę, jednakże zabiera się z nimi sam pan Bao. Ludzie poczuli co to wolność, ale ich sielanka nie trwała długo, ponieważ okazało się, że nadchodzą Japończycy, a "Francuzi poddali się; gorzej- nawet zaczęli służyć zwycięzcom". Mieszkańcy wioski zaczęli przygotowywać się do obrony tamując nawet rzekę.
 Niedługo po tym nad miejscem zamieszkania Wędrującego Obłoka pojawiają się samoloty, a później Japończycy zostają na wyspie. Wrócił też Funk Fan Bao, który ugościł ich we własnej siedzibie.
  Na wyspie pojawia się partyzant - Wielki Kret, który pomaga mieszkańcom, doradzając im w nękających ich kwestiach. Hoang Kao Wan i jego ojciec wyruszają do obozu partyzantów, jednak po drodze napotykają Japończyków, którzy strzegą granic wioski. Ojciec zostaje ranny i zabrany do koloni okupantów, a Obłok szuka obozu przyjaciół, by dostarczyć powierzony mu meldunek. Udaje mi się to, ale po drodze zgubił go i początkowo uważany jest za szpiega japońskiego, jednak jeden z partyzantów odnalazł zagubioną wiadomość.
  Historia kończy się dobrze - odnaleziono i odzyskano ojca chłopca i niezbędna okazała się tu pomoc słonia. Wietnamczykom dopomogli także Polacy, którzy przetransportowali ich żołnierzy do portu Hai Fong. Główny bohater oddał Polakom swojego spracowanego już słonia. Na końcu pojawiają się bardzo mądre słowa :
"- On lubi was - powiedział z głębokim przekonaniem młody Wietnamczyk - 
on wie, że Balan* to u nas znaczy tyle samo, co - przyjaciel !"

*Balan - po wietnamsku : Polak.

 Szczerze polecam przeczytanie tej książki. Wydana została w 1973 roku i posiada 72 strony. W internecie możecie ją zakupić bardzo tanio, a jest naprawdę wartościowa. Przeczytanie jej zajęło mi nie całą godzinę.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz